wtorek, 2 czerwca 2009

Rozpustne wspomnienie PRL- u...

.... czyli BLOK CZEKOLADOWY.

Cudowne wspomnienie dzieciństwa, kiedy wszystko było reglamentowane (cokolwiek to znaczyło) i wszystko było na kartki. Również, niemal wszystkie, składniki wspomnianego bloku. Jak ktoś miał szczęście i rodzinę na wsi, to w bloku znajdowało się też orzechy: włoskie i laskowe.

Wykonywanie tego rarytasu należało do mnie i doprowadzało moją Mamę do pasji szewskiej, bo skamieniałe resztki bloku nie chciały za skarby świata opuścić garnka. W dodatku z lodówki znikało kartkowe masło, kakao, mleko w proszku (którego nikt w domu nie jadł, ale jakimś dziwnym trafem znajdowało się w szafce na zlewem). Na szczęście orzechy od Dziadka Tadeusza nie były na kartki i rosły sobie radośnie i w dużych ilościach i nikt mi nie ograniczał spożycia tychże :D

Na plenerze w Suścu, w ubiegłym roku, przypomniała mi go Małgosia :) Poniżej składniki i przepis :
- mleko w proszku 500 gramów (może być takie w niebieskiej paczuszce - wtedy blok będzie oryginalny: twardy jak nieszczęście i można nim dokonać uszkodzeń ciała, albo takie dla niemowląt od 2 miesiąca życia, wzbogacone żelazem - wtedy blok jest miękki - chyba wole taki właśnie)
- kostka masła
- pół szklanki wody lub mleka
- łyżek kakao 2 do 6 - zależy o jakiej mocy ma być blok
- 2 szklanki cukru
- herbatniki (2 paczki np. takich z miodem i mlekiem)
- po całej paczce orzechów włoskich, laskowych i migdałów - to wersja grzeszna i rozpustna :D

Należy zagotować wodę lub mleko, rozpuścić w nim masło, kakao i cukier. Przestudzić, bo jak się tego nie zrobi, to powstaną kluchy z mleka w proszku. W sumie mogą sobie być te kluchy :) - tworzą ładny, marmurowy deseń :D Więc teraz to mleko w proszku wsypujemy do przestudzonej mazi na bazie mleka, wsypujemy rozkruszone na grube kawałki herbatniki i cały wspomniany nabój z byle jak posiekanych orzechów orzechów.

Moje córki - Trzy Świnki - żądają teraz bloku co najmniej raz w tygodniu. Stwierdziły, że wcale te karki nie były takie złe skoro zmuszały do robienia rzeczy tak pysznych jak powyższy blok :D

P.S.: Średnia Świnka poprosiła Nano Świnkę o wykonanie bloku w celu pozyskania oceny w szkole (dziateczki otrzymują cenę od Pana od Historii za przytarganie i okazanie w nienudny sposób widm PRL- u - jeden z kolegów Świnki pofatygował sie do szkólki z ........ Franią :DDDD).
Świnki otrzymały za blok i opowieść o tymże piątkę :DDDDDDD Ja dostałam garnek do zmywania i refleksję o mojej wkurzonej Mamie. Mamo - przepraszam za te garnki po czekoladzie - już wiem dlaczego sie tak wściekałaś :DDDDDDDDDD

6 komentarzy:

  1. Pychotka:-)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  2. Grzegorzu - witaj :DDD A próbowałeś robić blok czekoladowy? Przepraszam, ze dopiero dzis odpisuje na Twoj komentarz - z jeskiegos powodu nie dostaje powiadomien o nich.
    Ale obiecuje poprawe :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jam też dziecię doby PRL-u i blok czekoladowy pamiętam doskonale! To jedno z moich najwspanialszych wspomnień:) Oczywiście mleko w proszku w niebieskim worku i rozcieranie "kluch", żeby masa była gładka... O rany! Ja tylko nie pamiętam problemów z orzechami. Chyba były dostępne w warzywniaku, bo żadnymi orzechowymi "lewiznami" na pewno nie dysponowaliśmy. Gdy słodycz, szumnie zwana czekoladą, twardniała w lodówce, ja przestępowałam z nogi na nogę i co 5 minut pytałam mamę: "Już???", doprowadzając ją do szału, który - jak czytam - jest Ci dobrze znany;) W końcu padało desperackie: "Bo już nigdy nie zrobię", co skutecznie zamykało mi buzię, podobnie jak resztki masy skrupulatnie wylizywane z garnka. Mama śmiała się, że nie trzeba go myć;):)

    Normalnie podróż w czasie mi zafundowałaś tym przepisem... Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cała przyjemność po mojej stronie - mówiąc prawdę, wolę taki blok niż dzisiejsze czekolady, które zwykle są.... za słodkie :DDDDD

    OdpowiedzUsuń
  5. A wiesz Marianno? Mam ich jeszcze wiele :D

    OdpowiedzUsuń