Ania jest osobą zawsze energiczną i zawsze uśmiechniętą - no, prawie zawsze, ale mnie zawsze będzie się kojarzyć właśnie tak: burza rudych loków i uśmiech od ucha do ucha :D
Pewnego razu, w ataku głupawki, wyśpiewywałam przedwieczną piosenkę o najłatwiejszym cieście w świecie, którego nic a nic się nie gniecie. W miejsce, w którym była mowa o składnikach, wstawiałam la la la la la , bo zapomniałam słów :DDDDDD
Wszyscy mieli mnie już dość - bezskutecznie próbowałam sobie przypomnieć tekst, będący dokładnym przepisem na całkiem niezłe ciasto :D I wtedy wpadła, jako anioł z nieba, Ania i ryknęła: O, śpiewasz o jogurtowym :DDDDDDD I podała mi przepis :DDDDDDDDD
Dziś zobaczyłam śliwki na straganie: śliczne, fioletowe z niebieskim nalotem i złote w środku....... I zapragnęłam placka drożdżowego ze śliwkami. Jest tylko jeden problem: nie umiem piec :D Naprawdę nie umiem piec ciast. No, może kilka, ale naprawdę niewiele i to tylko te, które są naprawdę idiotycznie proste.
Poprosiłam Anię znowu o przepis i upiekłam sobie ciasto jogurtowe ze śliwkami.
W roli głównej wystąpiły dziś śliwki, ale może być każda inna diva co spadła z drzewa. W pozostałych rolach występują: 2 jajka, 2 i pół szklanki mąki, 1 szklanka cukru i cukier waniliowy, szklanka jogurtu (albo innego mlekopochodnego napoju) i pół szklanki oleju. Statystują 2 łyżeczki proszku do pieczenia, cynamon, imbir, kurkuma.
Umieścić wszystkich aktorów drugiego planu i statystów w misce i potraktować ich mikserem, ale olej dodać na końcu. Kurkuma (wymysł własny - niekonieczny) zapewni śliczny żółciutki kolor. Przelać tę mieszaninę do foremki (masło i bułka tarta), a na wierzchu ułożyć śliwki. Wstawić do piekarnika (170 stopni na 45 minut - około - szturchać patykiem - nie oddaje :DDDD). Poczekać cierpliwie, a pod koniec oczekiwania wykonać sobie herbatkę.
Gdyby nie mój kompletnie nieprzewidywalny piekarnik, pokazałabym ciasto w całości - niestety - dzisiejsza diva wyglądała jakby nadużyła solarium.
Ale nic to - i tak wszystko zostało pożarte w mgnieniu oka - dziękuję Aniu - było pyszne :DDDDDDD
A tu dokładny tekst piosenki Pani Alicji Woy - Wojciechowskiej, którą zapomniałam:
Żeby w domu było miło, tak, tak, tak,
Żeby coś dobrego było, tak, tak, tak,
By pachniało wakacjami, tak, tak, tak,
Zrobię ciasto ze śliwkami, tak, tak, tak.
Szklankę mąki, cukru szklankę,
Zaraz wsypię do miseczki,
Potem proszku do pieczenia,
Dodam jeszcze dwie łyżeczki,
I dwa jajka i na koniec
Roztopionej margaryny
I zamieszam tylko tyle,
By się razem połączyły.
Najłatwiejsze ciasto w świecie, tak, tak, tak,
Nic, a nic się go nie gniecie, tak, tak, tak,
Ty potrafisz także upiec, tak, tak, tak,
Nawet, gdy nie jesteś zuchem, tak, tak, tak.
Teraz śliwki poukładam,
W natłuszczonej tortownicy
I do pieca włożę ciasto
Na około pół godziny,
A gdy będzie już gotowe,
Znaczy chrupkie i rumiane,
To zaproszę koleżanki,
Babcię, dziadka, tatę, mamę.
Najłatwiejsze ciasto w świecie, tak, tak, tak,
Nic, a nic się go nie gniecie, tak, tak, tak,
Ty potrafisz także upiec, tak, tak, tak,
Nawet, gdy nie jesteś zuchem, tak, tak, tak.
Oooo nie, nie namówisz mnie! :):):)
OdpowiedzUsuńMam natomiast taką nieśmiałą prośbę... o inne ulubione żydowskie potrawy Twojega Dziadka. A może w ogóle więcej o Nim i Babci napiszesz? Posty o Lublinie i gęsim pipku zostawiły niedosyt...
Boisz się wypróbować przepis po doświadczeniach żołądkowych? :DDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńMówiąc szczerze, mało pamiętam potraw - wiele z nich było tak bardzo spolszczonych, że pewnie nawet nie wiem, które miały żydowski rodowód. A pisanie o Lublinie i Dziadkach? Może? Z czasem? Trudno mi o tym pisać - zawsze potem płaczę. Czasem coś się tak bardzo wyrywa, że nie mogę nie napisać. Mogę Ci tylko obiecać, że będę się starać. Za to któregoś dnia napiszę o szabasowym wybryku mojej Babci i jej szwagra - Wujka Mariana:DDDDDDDD
najłatwiejsze ciasto w świecie?
OdpowiedzUsuńdooooobra.... wyzwanie podjęte :D
nie mówię, że już... ale na pewno przy najbliższej okazji spróbuję... i się okaże... bo nie umiem piec, a nawet ukułam sobie teorię, że nie ma takiego przepisu na ciasto, którego nie umiałabym popsuć :DDDDDD
jeśli się uda - to rzeczywiście jest NAJŁATWIEJSZE :))))))
Kasia - napisz jak wyszło ;DDDDDD
OdpowiedzUsuńOla - pomyślałam sobie, że przecież mogę wziąć do ręki książkę o kuchni żydowskiej i porównać przepisy z tym co pamiętam z domu Dziadków. Jak pojadę do Mamy, to zajrzę :)
Kaaaaaaaaaaaaaaasia, no to ja już umieram w oczekiwaniu na tego posta! Narobiłaś Kobieto, coś takiego obiecać Bobe Majse! :D:D:D:D:D:D:D
OdpowiedzUsuńCo do porównywania przepisów - super! Dziękuję. Ja też mam żydowskie przepisy książkowe, ale takie od Babci, Dziadka - choćby zmodyfikowane - to zupełnie inna inszość.
A Kasia ino-ino to ma złote ręce i wszystko spod tych rąk wychodzi baaaaardzo udane! Z jogurtowym też tak będzie.
Ola - już napisałam :DDDDDDDD Zajrzyj na To i Owo :DDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńLatam między Twoimi blogami jak Zosia z Marianem przed Szabatem :):):):):):):)):):):):)
OdpowiedzUsuń:DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńha! a czy ty wiesz, że ja ostatnio usiłowałam sobie przypomnieć tę piosenkę? oczywiście chodziło o przepis...
OdpowiedzUsuńdlatego - dziękuję za przypomnienie.
i może w końcu zrobię najłatwiejsze ciasto w świecie :)
Ha - ja dzis chyba sprobuje je zrobic - pamietam z dziecinstwa, ze faktycznie wychodzilo :DDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńdo ... zakalec. mądre baby mówią żeby mieszać najpierw kogel mogel a potem mąkę a nie wciepać wszystko do środka. spróbuję next time.
OdpowiedzUsuńtak jest Aliku, słuchaj ty czasem mądrych bab ;)
OdpowiedzUsuńpowodzenia następnym razem.
Upiekłam ... kruszonkę na wierzch jeszcze dałam.
OdpowiedzUsuńPyszne no i łatwe ... polecam!
Dziękuję za przepis:)
Nie ma za co Danusiu :DDDDD Cieszę się, że smakowało :))) A wiesz Ty co? Ania też zawsze na wierzch daje kruszonkę :DDDDDD
OdpowiedzUsuńupiekłam! z wisienkami!
OdpowiedzUsuńw domu nie było jedynie cukru waniliowego, a pora późnawa, więc było bezzzz.... zrobiłam jeden błąd tylko - za mała foremkę miałam i warstwa ciasta była za wysoka... dopiec się nie chciało w regulaminowym czasie.......
fot nie ma... bo powiozłam w gości do przyjaciół i wszystko mimo lekkiej zakalcowatości zostało pożarte w try-miga :)
dokupię sobie tego waniliowego, zastosuję większą foremkę i.... zeżrę sama następnym razem ;))
dzięki Kasiu
Ja ostatnio zrobiłam to samo :DDDDDDDDDDD Taki grzyb mi urósł :DDDDDDDDDDDD I się sfajczyło lekko na wierzchu :DDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńA dziękować nie ma za co - fajnie, że się udało :DDDDDDDDDDD Podobno z bananami świetne :D
Zrobię, ale jak mi odda tym patykiem????
OdpowiedzUsuńPiękny i apetyczny przepis.
WYSZŁO!!!! jest pyszne! żółty piernik z żółtymi śliwkami;))))
OdpowiedzUsuńKasiu i ja dziś upiekłam ciasto ze śliwkami. pyyyyszneeee! zeżarli niemal całe jeszcze zanim ostygło :D
OdpowiedzUsuńdzięki wielkie za przepis.
Dorota - bosko :DDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńAgatka - może się załapię na następne ? :DDDDDD
A wielkie podziękowania to chyba należą się Ani :DDDDDDD ANIU - DZIĘKUJEMY :DDDDDDD
Zrobiłam z wiśniami. A że dałam ciupkę więcej jogurtu (no takie mialam opakowanie ni w pięć ni w dziesiec to wlałam cale) i ciupkę za mało proszku do pieczenia to nie wyrosło tak ślicznie. Podejrzewam też, że wzięłam złą foremkę. Ale jest pyszne :). Następnym razem bedzie jeszcze pyszniejsze. Ale żółciutkie, że ho ho. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
http://wawrzynka.blogspot.com
Jogurtowe jogurtowym, ale ja ładnie proszę o przepis na Cynamonowe Ślimaczki, które jadłam u Ciebie ^^
OdpowiedzUsuńPrzypomniało mi się o nich później w Zakopanym - tam w każdym spożywczym sprzedają takie drożdżówki. U nas w Wielkopolsce takich nie widziałam :( Ale te twoje... prosto z pieca... mniam!!!
P.S. Proszę też ładne zdjęcie ślimaczków (tych ciastowych, nie tych z ogródka... czy filcowych... :D)