środa, 18 sierpnia 2010

Szabelek

Wiecie co to szabelek?

Eeeeeeeeeee - chyba niewiele osób (spoza Wielkopolski) wie, że to ................ fasolka szparagowa :DDDDDDDDDDDDDDDD 

My lubimy szabelek szaleńczo. Na przykład taki „po polsku" czyli z tarta bułeczką: pachnącą i chrupiącą. Albo taki młodziusieńki - w zupie jarzynowej. Albo..........

Albo zapiekany. Ale nie pod beszamelem, choć i taki jest pyszny, tylko pod serem.

W celu spożycia fasolki należy udać się na targ lub w inne miejsce, gdzie wspomniana bywa obiektem handlu detalicznego i nabyć ją w ilości niemal hurtowej (w przypadku rodziny autorki niniejszego bloga oznacza to jakieś trzy kilogramy - czyli potężna siata). Przynieść do domu i z pełnym poświęceniem, nie zważając na zniszczony manicure i ściskającą człowieka za gardło wściekłość (wywołaną bezradnością na widok upiornie wielkiej góry warzywa) obcinamy końcówki.

Gotujemy jak zwykle. U mnie jak zwykle oznacza tyle, że dodaję do gotowania kurkumy, oleju, imbiru itd.

W czasie kiedy fasolka osiąga pożądany przez nas stan jadalności ( nie może być za miękka, bo po wyjęciu z piekarnika rozleci się) mieszamy kawałek miękkiego masła z czosnkiem.

Wyjmujemy fasolkę z wrzątku, umieszczamy ją w brytfannie albo innym żaroodpornym naczyniu i obficie okładamy serem: jakim kto lubi - mozarellą albo jakimś dobrym żółtym - wolna wola, a na sam wierzch, w wilu miejscach rozkładamy nasze czosnkowe masło. I zapiekamy.

Poddajemy rodzinę odpowiednio długim torturom węchowym, a potem empirycznie sprawdzamy jak pyszny potrafi być najzwyklejszy w świecie.......... szabelek :DDDDDDDDDDDD

Prościzna, a jaki pyszny :DDDDDDDDDDDDD

10 komentarzy:

  1. ja wiem dobrze co to szabelek :DDD
    mniam!!

    ps. a foto gdzie? ;) nooo, Kasiaaaa...
    proszę. bez obrazka to jakaś taka niepełna notka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Będzie - dziś było za późno - jak zrobiłam, to już było ciemno - zeżarli i poszli spać, a mnie zostawili gary po fasolce do mycia:DDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  3. nocy środek minął właśnie, przychodzę, czytam i JESTEM GŁODNA natychmiast!!!!! no takiego szabelka to jeszcze nie jadłam (a luuuubię fasolkę szabelkową ogromnie)... i gdzie ja teraz po nocy trzy kilo szabelka dostanę, hę?
    mniam, ależ to musi być pyszzzzzne ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. niewdzięcznicy!
    chociaż gary mogli pomyć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaak, obcinanie końcówek szabelka wkurza, ale... smak - choćby tylko takiego z masełkiem i tartą bułeczką - wynagradza wszystko! Lubimy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kasia- nic prostszego - idz po szabelek teraz - obiad masz gotowy :DDDDDDDD

    Agata - gady wychowałam na włąsnej piersi :DDDDDDDDDDD

    Ola - smacznego :DDDDDD

    Dorota - daj znać jak smakowało :DDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam fasolkę i katuję nią rodzinę bez przerwy. Teraz będę katować szabelkiem:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaliczone, właśnie zniknął z talerza. Lekko zmodyfikowany, do zapiekania dodałem cząstki pomidora bez gniazd nasiennych i prażone płatki migdałowe.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mmmmmmmmmmmm - znakomity pomysł - muszę sprawdzić empirycznie :DDDDD

    OdpowiedzUsuń