poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Przejaw geniuszu :DDDDDDDDD

Kocham krewetki.

Małże, ośmiorniczki, kraby i inne - kontrowersyjne, bo z oczami - też kocham. Jeść kocham :DDDDDDDD

Dlatego dziś wynalazek popełniony kilka dni temu w kilka minut, w przypływie łakomstwa :D

Należy wydobyć z czeluści zamrażarki opakowanie krewetek - dużych, najlepiej tygrysich. Wziąć dwie kromki chleba, posmarować cienko masłem i włożyć do nagrzanego piekarnika.

Na patelni rozpuścić kawałeczek masła. Tylko rozpuścić - nie może się rumienić. Włożyć na nie bardzo duży ząbek czosnku (pokrojony w cieniutkie plasterki) i przez chwilę dusić. Wrzucić nasze śliczne, różowiutkie skorupiaczki i pół kostki rosołu z kury (danie jest naprawdę wynalazkiem - prawdopodobnie kiedyś ewoluuje :DDDDDD). Znowu chwilkę dusić i posypać dużą szczyptą bazylii (pietruszka by się też przydała, ale akurat nie miałam - jedenasta wieczorem nie jest dobrą godziną na bieganie do sklepu), a potem szczyptą tymianku. Dać znowu malusieńki kawałeczek masła i sporą szczyptę pieprzu cajeńskiego.

Teraz należy wyłączyć gaz i dać odpocząć krewetkom w sosiku, który się utworzył w czasie duszenia.

Wyjąć z piekarnika delikatnie przyrumieniony chleb. Na dwa talerzyki wyłożyć raczki, oblać je pachnącym soskiem i położyć obok grzanki z chleba. Potem, pomagając sobie paluchami, pożreć w miłym towarzystwie (na przykład męża) maczając chleb w lekko pikantnym sosie.

A na koniec, chyłkiem udać się do kuchni, i wspomagając się kolejną kromeczką chleba, wylizać patelnię :DDDDDDDDD

Smacznego :DDDDDDDDD






 Tym razem zdjęcia mojego Męża - nie dał mi zrobić foty - za ładne były :DDDD W dodatku mało brakowało, a nie pozwoliłby nam zjeść  -  nie mógł rozstać się z modelkami :DDDDDDDD

14 komentarzy:

  1. Tak, tak - koniecznie ze zdjęciami! Ja także uwielbiam "robale", w kolejności j.n.
    - ślimaki
    - małże
    - krewetki
    Spożywamy, a jakże! Często i ochoczo. Patentów na sosiki Piotr ma kilka, m.in. tajski.
    A mnie tu ślina kapie na klawiaturę, bo właśnie obiadek "się robi" (skoro ja jestem przy laptopie, to kto jest w kuchni?:):):):) Będzie zapiekanka vel prażone (ziemniaczki, swojska kiełbaska, cebulka, odrobina boczku). Kiedyś myślałam, że takie coś to tylko z kociołka i ognia, ale i na patelni można zrobić. Przepyszne! Za chwilkę z pełnym talerzem zasiądziemy przed "pudłem" i obejrzymy kolejnego nagranego Borewicza, czyli "07 zgłoś się". Cały dzień leje, leniwy, domowy weekend... Potem pewnie drzemka i dłuuuuuga sesja fotograficzna, bo "się nazbierało" różności, a blogów jak mrówków ;););):):):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha, a u nas słońce wyszło właśnie :SDDDDDDDDDDDD Leń się, odpoczywaj i zażywaj wywczasu:DDDDDD Ja mam bardzo pracowity łikend :DDDD Właśnie odegrałam rolę fotografa ślubnego z kompletnego przypadku :DDDDD Musze teraz obejrzeć co popełniłam :DDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasiu, a ja czekam na twoje zdjęcia tego tematu. Na tym talerzu w pięknym kolorze...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdjęcia mnie przekonały ;) mimo że nie jadam robali to się przełamie.
    Wygląda to nader apetycznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Robale są pyyyyyyyyyyyyyyszne :DDDDDDDD Może na sposób szwedzki czyli surowe nie każdemu muszą przypasć do gustu, ale takie gorące i osssssssssssstrrrrrrrrrrre przekonały nawet moje Córki - nie jadające niczego co wygląda podejrzanie :DDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja chciałam zameldować, że robiłam dziś w końcu szabelek, z dodatkiem prażonych migdałów (dzięki, Piotrze, za podpowiedź) i był absolutnie bosski:))))

    OdpowiedzUsuń
  7. very good blog, congratulations
    regard from Reus Catalonia
    thank you

    OdpowiedzUsuń
  8. zrobiłam~!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    wylizana patelnia chlebem do sucha ;DDDD

    OdpowiedzUsuń
  9. Dorota - oblizuj sie, oblizuj i wagę z domu wyrzuć - to diabelski wynalazek :DDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaczarowałaś mnie i żrę krewetki jak durna od kilku dni!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam już dość krewetek ;) proszą o następną porcje propozycji

    OdpowiedzUsuń
  12. Czy twój geniusz się wyczerpał przy krewetkach? Ja moją wenę kuchenną przypaliłam i czekam na inspiracje...
    A twoje zawsze są takie smakowite!
    Ela (kowela@wp.pl)

    OdpowiedzUsuń
  13. Piotr, Ela - przepraszam - po prostu troche zginelam w pracy - zaraz bedzie znowu troche wolniej wokół mnie i coś będe tu pisać i gotować :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Wypróbuję przepis jest tak prosty, że trudno schrzanić danie.

    OdpowiedzUsuń